Hej, hej :)
To kolejna wiązanka ślubna jaką wykonałam =) Panna Młoda zamówiła ją DWA DNI przed ceremonią! Ale wyszła taka jak ją sobie wymarzyła :) Kolejny biedermeier, tym razem w zieleni z różowymi akcentami:
Kwiaty, jakich użyłam to róże Avalanche i Belivue, pistacjowy goździk, różowy goździk gałązkowy, kremowa eustoma, margerytka santinka zielona i różowe drobne kwiatuszki. Co ciekawe, kwiatuszki te, gdy im się przetnie zdrewniałą łodyżkę pachną cytrusami.
Kompozycję dopełniłam listkami trzmieliny (?) a od spodu paprocią Arachniodes.
Widok z boku:
Detale:
Gdy dobierałam razem z Panną Młodą kwiaty do wiązanki, nie byłam przekonana do tej kolorystyki i ilości rodzajów kwiatów. Nie pasowały mi te różowe róże, kwiatuszki pachnące cytrusami, nie byłam do nich przekonana. Ale gdy ją skończyłam, zakręciłam rączkę wstążką i zamontowałam broszę, gdy poszłam zrobić zdjęcia stwierdziłam, że wyszła ślicznie! W dziennym świetle kolorki jakimś cudem wyglądają na dobrane idealnie!
W kolekcji wykonanych wiązanek dostała ona imię "Pitahaya" - takie samo, jak moja ulubiona odmiana róż :) Bo czy kolorystycznie nie przypomina smoczego owocu?
Oj, rzeczywiście zaszalałaś. Jak już pisałam, nie znam się na gatunkach, ale sama wiązanka - cudo! Linko kochana, jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńA, i przypomniało mi się, że miałam jeszcze zapytać, jakim szydełkiem dziergasz te swoje wężyki. Chodzi mi o rozmiar, w sumie nie powinnam pisać tu, no ale :P
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna za szybką odpowiedź :)
Dziękuję za wszystkie podpowiedzi i dobre rady - może w końcu mi się uda.
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Piękny bukiet, fantastycznie dobrany kolorystycznie :)
OdpowiedzUsuń